



Dzień 20 sierpnia był dniem plenerowych żniw. Otwarcie wernisażu wyznaczono na godzinę 15.00. Zależało nam, by goście z całej Polski mogli zdążyć na czas.
Dzień długi, pełen oczekiwania, niepewności, czy goście przyjadą, czy będą im się podobały stworzone na tegorocznym plenerze obrazy i fotografie, czy nie odjadą głodni. O tym wszystkim winno się napisać opowieść, wszystko to solennie zrelacjonować, opleść nicią literatury. Ale czas jakiś taki nie po temu. Czy to za sprawą dość podłego lata pośród globalnego ocieplenia, czy to w następstwie politycznych przesileń na krajowej scenie, czy może z powodu niestosownego układu ciał astralnych i podksiężycowych, czy też – po prostu – w rezultacie schyłku kultury, czy z jeszcze innych, nieznanych nam przyczyn, słowo ulega ciśnieniu powszechnego ikonodulstwa, presji obrazu, niemej oglądalności. Poddajemy się temu w nadziei, że usprawiedliwi nas kontekst: wszak to strona plenerów malarskich i fotograficznych. Ale czy to nas na pewno usprawiedliwi?
A więc:
1. oczekiwanie na otwarcie wernisażu
2. przemowa wieczystego komisarza, Sławomira Zwierza
3. pamiątkowy folder Michała Kudłacza
4. celebracja wernisażu
5. obiad w Salonie nad Galerią i na tarasach Galerii
6. kolacja tamże
7. nazajutrz po wernisażu
8. aktywa Galerii Fundamenty
odjeżdżamy